poniedziałek, 29 lipca 2013

Przejdziem Odrę...

Konkretnie w czerwcu 1996 roku...





Są dwa powody, dla których uważam wybrany wiersz za ważny. Po pierwsze, takie mnie ostatnio pytania nachodzą, więc postanowiłem o tym napisać, może kogoś też nachodzą podobne, więc jak przeczyta, to się dowie, że nie tylko jego nachodzą, innych też, szczególnie mnie. 
Po drugie, wiersz ten nadaje tytuł całemu zbiorkowi poezji, uznałem go więc za reprezentatywny dla całej książki . 
Ale z tą ważnością to też różnie bywa. Co dzisiaj wydaje się ważne, jutro okazuje się nieważne. I odwrotnie. Chciałem przez to tylko powiedzieć, jakie smutne czasy nam nastały, i przypomnieć, że czasy zawsze są smutne. 
Kolejna sprawa to jednoznaczne odpowiedzenie sobie na pytanie: „Gdzie człowiek, co z mej pieśni myśl całą wysłucha"? Zakładam przy tym, że problem: „Samotność - cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi"? został rozwiązany wcześniej, więc grunt przygotowany, niejako. 
Otóż doświadczenie nauczyło mnie, że jednak wysłucha. W swojej krótkiej, ośmioletniej karierze twórczej byłem już bowiem nieletnim, infantylnym plagiatorem amerykańskich wierszyków, sadystycznym zboczeńcem, homoseksualistą i chorym psychicznie perwersem, kolesiem, który „przełamał znane stwierdzenie Sartre'a, że każda technika ma swoją metafizykę i posługuje się tylko jedną połówką" (sic!), pornografem, grafomanem, a ostatnio udało mi się zostać również propagatorem hitleryzmu, ideologii faszystowskiej, moralnym zerem opluwającym własną ojczyznę, w szczególności literaturę polską, nie mówiąc już o symbolach narodowych, natomiast w mieście, w którym przyszło mi żyć i pracować, uchodzę dodatkowo za osobę pochodzenia semickiego. 
No i czyż nie można mówić tu o wysłuchaniu? Tak więc „z drżenia ziemi, czyż ludzie głąb nurtów docieką"? - docieką, „gdzie pędzi, czy się domyślą "? - domyślą. 
Moja głęboka wiara w nas - wszystkich ludzi tego doskonałego świata, szczególnie zaś wiara w krytyków literackich, ludzi pióra, radia i telewizji oraz ich błyskotliwy intelekt, daje mi niepodważalne podstawy do zaryzykowania stwierdzenia, iż, po pierwsze: poezja nie jest dla wszystkich, po drugie: nie da się jej wytłumaczyć, po trzecie: trzeba wziąć miskę i iść powoli w kierunku tej białej linii. Albo w kierunku tamtej białej linii. Ale to już według uznania.
[Krzysztof Jaworski, Mój wiersz, "Odra" 1996, nr 6, s. 81]

O "Czasie triumfu gołębi" będzie jeszcze... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz